Epoka zlogowacenia. Jak zaspokoić pragnienia odbiorców?

Kiedy Carolyn Davison w 1971 roku została poproszona przez Phila Knighta o pomoc przy pracach graficznych dla jego firmy, z pewnością nie spodziewała się, że jej projekt stanie się jednym z najbardziej rozpoznawalnych logo na świecie. Carolyn była wtedy studentką projektowania graficznego na Portland State Uniwersity. Chęć zdobywania doświadczenia zawodowego oraz deficyt środków finansowych sprawił, że podjęła się tej współpracy za 2$ na godzinę. Carolyn zaprojektowała wówczas logo NIKE i tym samym wpisała się na karty historii światowego designu.

Do twarzy mu z tym logo

Podobnych zdarzeń jest zapewne dużo więcej. Setki, tysiące, miliony. Za każdym znakiem graficznym kryje się jakaś opowieść. Logo NIKE przetrwało do dzisiejszych czasów w niemal niezmienionej formie. Jest to raczej rzadkość, ponieważ wiele takich projektów było z biegiem czasu zmienianych, przerabianych i udoskonalanych. Jako przykład można podać choćby logo Apple, Pepsi, czy Volkswagena. Nie ma w tym nic złego. Zmieniają się czasy, zmienia się technologia, marka się rozwija a wraz z nią również jej wizualny aspekt. Ważne jest, by znak komunikował na zewnątrz to, co jest wewnątrz marki, idee jakie niesie. Logo jest „twarzą” biznesu i wzbudza emocje poprzez swój kształt, kolorystykę czy typografię. Wszystko to musi być zaprojektowane z myślą o usłudze, którą reprezentuje, filozofii firmy i grupie docelowej.

Przykłady z naszego podwórka

Przyjrzyjmy się niedawno zaprojektowanym znakom w naszej agencji. Logo dla Libertist wygląda zupełnie inaczej niż logo dla Silver Fox Leadership. Pierwsze jest dynamiczne w swojej formie. Znak przedstawia morskiego ptaka w locie i zarazem wypełniony wiatrem żagiel. Komunikuje wolność i moc biorącą się z siły natury. Nowoczesna typografia dodaje mu nonszalancji. Logo to reprezentuje firmę produkującą nowoczesne trimarany. Z drugiej strony mamy Silver Fox Leadership. Jest to firma oferująca usługi consultingowe i mentoring dla managerów. Statyczny i symetryczny znak inspirowany był bryłą Empire State Building i został zbudowany z inicjałów nazwy. W połączeniu z klasyczną, szeryfową typografią dał nam silny znak budzący spokój i zaufanie.

Powyższe projekty zostały poprzedzone dokładnymi przygotowaniami – wnikliwym wywiadem z klientem, zapoznaniem się z misją i wizją firmy, a także zbadaniem rynku konkurencji. Wszystko to a także wiele godzin spędzonych nad projektem samego logo, doprowadziło do rezultatu w ostatecznej formie wizualnej. Aktualnie Internet oferuje nam banki i generatory logo, gdzie można samodzielnie utworzyć znak z dostępnych szablonów. Nie gwarantuje to jednak wysokiej jakości i sprawia, że rynek jest zalewany przez projekty łudząco do siebie podobne i nie oddające indywidualnego charakteru marki.

Mniej krzyku, więcej pożądania

„Żyjemy w epoce zlogowacenia” – trafnie ujął to Polski grafik Aleksander Lenart. Codziennie nasz wzrok rejestruje tysiące znaków graficznych, które nasz mózg efektywnie selekcjonuje. Tak samo jak lawinę innych informacji, która zasypuje nas każdego dnia. Nie chodzi w tym o to, by znak przekrzykiwał swoją konkurencję. Chodzi o ty, by odbiorca umiał powiązać poprzez logo swoją potrzebę z dostawcą tej potrzeby, lub, żeby logo tą potrzebę uruchomiło. Tak jak Coca Cola wywołuje efekt pragnienia, a Burger King efekt głodu, tak logo dla nowej marki ma na celu uruchomić pożądane dla jej funkcjonowania reakcje. Odbiorcy będą chcieli jeść i pić, jeśli logo zostanie smacznie przyrządzone – funkcjonalnie i estetycznie jak logo Carolyn Davison. Gotujmy się zatem do działania i budźmy pragnienia w naszych odbiorcach!